Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą...

czwartek, 21 kwietnia 2011

Szczęście w nieszczęściu. Finepharm w Superlidze, "Lwice" w barażach

SPR Olkusz - NLO SMS ZPRP Gliwice 27:29 (16:17)
Hala MOSiR Olkusz, ul. Wiejska 1
16.IV.2011 godzina 17.00
 
19 kolejka rozgrywek I ligi piłki ręcznej kobiet przyniosła nam odpowiedzi na główne pytanie - kto w przyszłym sezonie zagra w PGNiG Superlidze? W grupie A bezkonkurencyjna okazała się Pogoń Handball Szczecin, natomiast z grupy B w szeregi polskiej elity wstąpił zespół Finepharm Jelenia Góra.
Przed tą kolejką o awans bezpośredni walczyły "Srebrne Lwice", ale aby olkuszanki mogły tego dokonać, to spełnione musiałyby być dwa warunki. Po pierwsze olkuszanki musiały wygrać swój dzisiejszy mecz z SMS-em Gliwice, po drugie Olimpia Nowy Sącz musiała pokonać Finepharm Jelenia Góra. Na nasze nieszczęście żaden z tych warunków nie został spełniony i o ewentualny powrót do Superligi, zespół SPR-u Olkusz będzie musiał walczyć w barażach. Kto będzie rywalem olkuszanek? Opcje są dwie: Słupia Słupsk lub Sparta Oborniki Wlkp. O tym zadecyduje ostatnia kolejka rozgrywek w grupie A.
Samo spotkanie w olkuskiej hali MOSiR było bardzo ciekawym pojedynkiem, a losy wygranej ważyły się do ostatnich jego chwil. Miejscowe przegrały to spotkanie zdecydowanie w skutek wielu prostych błędów własnych. Niewymuszone straty, rzuty z nieprzygotowanych pozycji - to wszystko miało bezpośredni wpływ na końcowy wynik sobotniej rywalizacji.
Jeśli chodzi o olkuską drużynę to kolejne znakomite spotkanie rozegrała w bramce Dorota Krzymińska, a w ataku olkuskiej ekipy rządziły Katarzyna Ignatova (9/2) i Paula Przytuła (5). Innym niezwykle ważnym akcentem w tym spotkaniu, był powrót na parkiet, po wielomiesięcznej kontuzji, skrzydłowej drużyny SPR Olkusz, Marzeny Kompały. "Bambo" zagrała pełne 60 minut i zdobyła 2 bramki. Wśród przyjezdnych nie do zatrzymania dla olkuskiej defensywy była rozgrywająca Emilia Galińska (11/3).
 

Dla wielu kibiców sporym zaskoczeniem było pojawienie się na parkiecie dwóch, powracających  po kontuzji, olkuszanek. W tym spotkaniu do gry powróciły Marzena Kompała i Agata Basiak. Mało tego "Bambo" wybiegła w podstawowym składzie SPR-u i na parkiecie przebywała pełne 60 minut. To Marzena zdobyła pierwszą bramkę dla "Srebrnych Lwic" w tym meczu. Była ona odpowiedzią na trafienie Agnieszki Pieniowskiej z 2 minuty meczu. Ogólnie pierwsze minuty meczu były wyrównane (2:2 w 6 minucie gry), ale to szybko uległo zmianie. Zawodniczki SMS-u przyśpieszyły i bardzo szybko potrafiły wypracować sobie znaczną przewagę (2:7 w 10 min. gry). Bardzo dobrze w tym fragmencie meczu prezentowała się Alicja Fierka. Zdobyła jedną bramkę i zaliczyła dwie asysty, które bez problemów wykorzystała Anna Mączka.
Na szczęście dla wszystkich, którzy sympatyzują z olkuszankami, "Lwice" potrafiły szybko odpowiedzieć na ataki swoich rywalek. Głównie za sprawą Pauli Przytuły i Kornelii Karwackiej, po kwadransie przegrywaliśmy z SMS-em już tylko 7:8. I kiedy wydawało się, że miejscowe pójdą za ciosem, w ich grę wkradł się nieoczekiwany chaos. Kilka prostych strat, niecelne rzuty i przyjezdne po raz kolejny budują kilkubramkową przewagę (9:13 w 19 min.). W tym momencie o czas dla swojej drużyny poprosił trener Olkusza, Krzysztof Adamuszek. Ta przerwa pozwoliła jego podopiecznym na szybkie poukładania gry i po powrocie na parkiet zaprezentowały się one bardzo dobrze. Finałowe 10 minut pierwszej połowy wygrywamy 7:4 i na przerwę schodzimy tracąc do przyjezdnych jedno oczko (16:17). Ten fragment meczu należał do "Przytulanki" i "Kosy" (obie po 2 bramki) oraz "Doris", której znakomite interwencje nie pozwoliły młodym zawodniczkom Szkoły powiększyć swojej przewagi.  

 

 
 
Druga odsłona zaczyna się bliźniaczo podobnie do pierwszej. Na trafienie Anny Mączki odpowiada ze skrzydła Marzena Kompała. Chwilę później przyjezdne po raz kolejny budują trzybramkową przewagę nad gospodyniami, ale i na ten atak potrafimy odpowiedzieć. Dzięki trafieniom Pauliny Leszczyńskiej i Pauli Przytuły wracamy do gry (20:21 w 39 min.). Szkoda tylko, że nasza drużyna grała falami i po dobrym fragmencie meczu, "Lwice" zaczęły popełniać proste błędy, które na bramki zamieniły zawodniczki z Gliwic. Szczególnie skuteczna i trudna do zatrzymania dla naszej obrony była Emilia Galińska.
Kiedy na kwadrans przed końcem przegrywaliśmy 20:24, olkuszanki potrafiły się zmobilizować i zagrać mocno w obronie oraz skutecznie w ataku (bramki Pauli Przytuły, Moniki Twarowskiej, Kasi Ignatovej i Oli Giery). Przyjezdne na te trafienia odpowiedziały tylko jedną bramką i 10 minut prze końcem meczu walka o zwycięstwo zaczynała się praktycznie od początku (24:25).
Tyle tylko, że w tym dniu SMS miał w swoich szeregach Emilie Galińską. To właśnie ta zawodniczka skutecznie wykorzystała dwa rzuty karne (w 56 i 57 min.), a minutę później dołożyła kolejne trafienie, które dało przyjezdnym dwubramkowe prowadzenie 26:28 na 2 minuty przed końcem gry. W między czasie na jej trafienia odpowiedziały "Kosa" i "Leszczu", ale to było za mało, aby tego dnia pokonać podopieczne duetu trenerskiego Wójcik-Pecold. Ostatnie bramki w tym meczu zdobyły zawodniczki grające z nr 10 w obu ekipach - Agnieszka Jałoszewska i Katarzyna Ignatova, a po 60 minutach gry na tablicy widniał wynik 27:29 dla przyjezdnych.
Na nasze szczęście ta porażka nie miała już żadnego wpływy na tabelę końcową grupy B pierwszej ligi, gdyż w skutek zwycięstwa ekipy Finepharm'u Jelenia Góra w Nowym Sączu, to zawodniczki ze stolicy Karkonoszy zapewniły sobie awans do PGNiG Superligi. "Srebrne Lwice" o awans walczyć będą w meczach barażowych (z drugą drużyną grupy A) które rozegrane zostaną 7 i 14 maja. Następnie zwycięzca dwumeczu 21 i 28 maja zmierzy się 10 drużyną Superligi. Wcześniej jednak czeka nas ostatni mecz rozgrywek play-off, w którym olkuszanki zmierzą się 30.IV w Jeleniej Górze z Finepharm'em.   

SPR Olkusz: Kinga Baryłka, Dorota Krzymińska Aleksandra Giera (2), Natalia Tarnowska (1), Monika Twarowska (2), Paula Przytuła (5), Katarzyna Ignatova (9/2), Marzena Kompała (2), Paulina Leszczyńska (3), Kornelia Karwacka (3), Agata Wcześniak, Agata Basiak, Bożena Pietrzak.
Trener: Krzysztof Adamuszek. Kary: 10 minut.


NLO SMS ZPRP Gliwice: Dominika Montowska, Marta Wawrzynkowska Daria Sudrawska, Alicja Fierka (3), Zuzanna Pesel, Emilia Galińska (11/3), Marlena Maksymiuk (1), Agnieszka Pieniowska (2), Katarzyna Skonieczna, Agnieszka Jałoszewska (3), Anna Michla (2), Anna Mączka (6), Małgorzata Mączka, Dominika Grobelska (1).
Trener: Andrzej Wójcik, Adam Pecold. Kary: 4 minuty.

Widzów: 300.



Zawodniczka  meczu (w opinii autora)
Katarzyna Ignatova. To w dużej mierze bramki "Kosy" pozwalały olkuszankom trzymać dystans do rywalek. To dzięki jej trafieniom, podopieczne trenera Adamuszka do końca walczyły w sobotnim spotkaniu o 2 punkty. Obok "Kosy" wyróżnić należy również Paule Przytułę i Dorotę Krzymińską. Młoda krakowianka była w tym meczu drugą snajperką "Lwic", a jej energia i sportowa adrenalina jaką wczoraj oglądaliśmy była niesamowita. "Doris" natomiast rozegrała kolejne znakomite zawody. Gdyby nie jej postawa w olkuskiej bramce, nasza porażka byłaby zapewne o wiele wyższa.   

Akcja meczu (w opinii autora)
Każdy kibic może wybrać sobie jedną z wielu znakomitych interwencji Doroty Krzymińskiej we wczorajszym spotkaniu i wstawić w ten akapit. Naprawdę ciężko ocenić to jak wiele nasza drużyna zawdzięcza Dorocie. Po raz kolejny nasza bramkarka wygrała mnóstwo pojedynków "oko w oko" z gliwiczankami, broniła rzuty z drugiej linii + kilkakrotnie rozpoczęła szybkie kontry olkuszanek. Obok show "Doris" na pewno wiele radości kibicom "Srebrnych  Lwic" sprawiły oba trafienia wracającej do gry po kontuzji, Marzeny Kompały. Waleczność, charakter i nieustępliwość to cechy, dzięki którym "Mała" ma w Olkuszu wielu kibiców.


Góralki poskromiły "Lwice"!!!

SPR Olkusz -UKS Olimpia-Sądeczanin Nowy Sącz 22:32 (12:12)
Hala MOSiR - Olkusz, ul. Wiejska 1
9.IV.2011 godzina 17.00 
 
Sobotni wieczór w olkuskim MOSiR-ze miał być kolejnym świętem dla kibiców "Srebrnych Lwic". Niestety zamiast niego była "mała stypa", bo po tak dotkliwej porażce z nowosądeczankami mało komu w głowie było świętowanie. Zapewne nie tak ten mecz wyobrażali sobie wszyscy, którzy sympatyzują z olkuskim SPR-em. Szczególnie po zeszłotygodniowej wiktorii nad liderem z Jeleniej Góry. Dziś liczono na kolejną wygraną i punkt przewagi nad zespołem Finepharm'u. Przynajmniej do jutra, kiedy to swoje spotkanie rozegrają liderki ligowej tabeli.
Pierwsza połowa sobotniej potyczki była bardzo wyrówna i zakończyła się remisem 12:12. W drugiej olkuszanki potrafiły zbudować trzybramkową przewagę nad zespołem Olimpii, ale to było zdecydowanie za mała przy tak fatalnej w naszym wykonaniu końcówce. Ostatnie minuty meczu można śmiało nazwać "rzezią niewiniątek". To był istny pogrom. Takiej bezradności w grze podopiecznych Krzysztofa Adamuszka nie widzieliśmy chyba nigdy wcześniej. Ta porażka mogłaby być znacznie wyższa, gdyby nie znakomita postawa Doroty Krzymińskiej. Szkoda, że reszta "Lwic" zagrała poniżej swojego poziomu.
Olkuszanki były dziś w stanie powstrzymać najskuteczniejszą w lidze, Joannę Gadzinę. Na nasze nieszczęście w meczu tym wypaliły dwie inne "strzelby" Olimpii... 

      
Ten mecz miał być okazją dla olkuszanek na rewanż za dwie kolejne porażki z drużyną z Nowego Sącza. Pierwszą jeszcze z rundy zasadniczej rozgrywek (w Olkuszu) i drugą już w fazie play-off w Nowym Sączu. Chcąc walczyć o pierwsze miejsce w grupie B pierwszej ligi, miejscowe po prostu nie mogły tego meczu przegrać. Niestety po raz kolejny okazało się, że z drużyną Olimpii jakoś grać nie potrafimy i "Srebrne Lwice" musiały kolejny raz posmakować goryczy porażki. Najbardziej jednak boli nie sama przegrana, ale styl w jakim została poniesiona. Szczególnie ostatni kwadrans sobotniego meczu był najsłabszym w wykonaniu olkuszanek od "iks" czasu. Teraz wszelkie atuty w walce o bezpośredni awans do Superligi znajdują się w rękach zespołu Finepharm'u, który swój mecz z SMS-em Gliwice rozgrywa w niedziele (10.IV). 
 
 



Mecz 18 kolejki rozpoczęliśmy bardzo dobrze i w 4 minucie meczu prowadziliśmy 2:0. Przyjezdne potrafiły jednak szybko odpowiedzieć na te ciosy i już dwie minuty później notowaliśmy remis 2:2. Taka obustronna wymiana ciosów trwała przez pierwsze 10 minut tej partii meczu. Wtedy to po trafieniu Natalii Tarnowskiej "żółto-czerwone prowadziły 5:4. Niestety w tym momencie coś w ataku naszej drużyny przestało funkcjonować. Były okazję do kolejnych zdobyczy bramkowych, jednak piłka po rzutach "Srebrnych Lwic" za nic nie mogła znaleźć drogi do bramki Olimpii. Nowosądeczanki natomiast nie miały żadnych problemów ze zdobywaniem kolejnych bramek. Efektem ich skutecznej gry była czterobramkowa przewaga przyjezdnych po kwadransie gry (5:9).
Po tym, jakże udanym dla przyjezdnych, kwadransie gry w olkuskiej bramce swoje show rozpoczęła Dorota Krzymińska. Udane interwencje "Doris" (tylko 3 braki Olimpii w drugich 15 minutach pierwszej połowy) były sygnałem do zdecydowanych ataków dla reszty drużyny. I ataki te zostały szybko zainicjowane. Dwie kolejne bramki Natalii Tarnowskiej oraz trafienia Kornelii Karwackiej i Katarzyny Ignatovej, pozwoliły gospodyniom zniwelować stratę do rywalek do zaledwie jednej bramki. To była 23 minuta meczu. W międzyczasie mieliśmy jeszcze kilka okazji do zdobycia bramki, ale na posterunku była bramkarka Olimpii, Miroslawa Zahorjanowa. Kolejne pięć minut meczu było ogólnie popisem nieskuteczności obu ekip - tylko jedno "oczko" przyjezdnych. Końcówka pierwszej połowy należała już jednak zdecydowanie do olkuszanek. A właściwie do krakowskiego duetu "P&P". Dwie bramki Pauli Przytuły i trafienie Pauliny Leszczyńskiej, niemal z końcową syreną pierwszej odsłony, dały nam remis 12:12 po 30 minutach gry. 



Tak udana końcówka pierwszego aktu sobotniego spektaklu (który na koniec okazał się dramatem dla olkuszanek) była punktem wyjściowym do znakomitej gry "Strażniczek" w pierwszych minutach drugiej odsłony. Trafiają "Leszczu", Natalia, dwa razy "Kosa" i w 36 minucie budujemy najwyższą przewagę w meczu - 16:13. Po takim otwarciu zapewne nikt, nawet w najgorszych koszmarach nie przypuszczał, jak zakończy się ten pojedynek. Co prawda góralki szybko odrobiły te straty i doprowadziły do remisu 17:17 w 40 minucie, ale gra naszej drużyny nie wyglądała wtedy jeszcze źle. Fakt, to olkuszanki stwarzały rywalkom okazje do zdobywania bramek, gdyż "Lwice" popełniły szybko kilka błędów w ataku, a to bez mrugnięcia okiem zostało przez podopieczne Lucyny Zygmunt wykorzystane.
W 41 minucie. po trafieniu Moniki Twarowskiej, objęliśmy po raz kolejny prowadzenie 18:17. Jak się później okazało po raz ostatni. W 43 minucie o czas poprosił trener gospodyń, Krzysztof Adamuszek. Czas, po którym nie wiedzieć czemu, nasze zawodniczki wyszły na parkiet ze "związanymi nogami". Po tym czasie zdecydowanie nie kleiła się nasza gra do przodu. Okres gry pomiędzy 43 a 51 minutą przegrywamy 3:5, a w cały mecz, na 9 minut przed końcem, 21:22. Jednak to co nastąpiło później, było niezrozumiałe dla wszystkich. Olkuszanki, które do tej pory grały dobrze, praktycznie zatrzymały się na parkiecie. Wyglądało to tak, jakby w 51 minucie ktoś zaciągnął hamulec ręczny w pociągu SPR Olkusz. Końcowe minuty meczu przegrywamy 1:10!!! i na taką postawę drużyny ciężko znaleźć jakiekolwiek usprawiedliwienie. Nasze zawodniczki były w tym fragmencie meczu całkowicie bezradne. Zakończenia pojedynku takim knockout'em nie powstydziłby się zapewne żaden z braci Kliczko.      
W sobotnim meczu wśród olkuszanek po 5 trafień zaliczyły Natalia Tarnowska i Katarzyna Ignatova, natomiast dla Olimpii najwięcej bramek zdobyła Agnieszka Leśniak (10), a Karolina Płachta dołożyła 7 trafień. Warto dodać, że te zawodniczki to rocznik 1992 i jeszcze rok temu obie walczyła w drużynie juniorek Olimpii.  



SPR Olkusz: Kinga Baryłka, Dorota Krzymińska Katarzyna Kantor, Aleksandra Giera (3), Natalia Tarnowska (5), Monika Twarowska (1), Agnieszka Jędrusik, Paula Przytuła (3), Katarzyna Ignatova (5/3), Paulina Leszczyńska (2/1), Kornelia Karwacka (3), Agata Wcześniak, Bożena Pietrzak.
Trener: Krzysztof Adamuszek. Kary: 4 minuty.
UKS Olimpia-Sądeczanin Nowy Sącz: Małgorzata Burnagiel, Miroslawa Zahorjanowa Karolina Płachta (7), Joanna Konieczkowicz (3), Agnieszka Leśniak (10/5), Joanna Gadzina (3), Elżbieta Skorut, Aleksandra Blak (1), Żaneta Moskal (5), Małgorzata Rączka (2), Sylwia Sroka (1).
Trener: Lucyna Zygmunt. Kary: 4 minuty.

Widzów: 400.

Zawodniczka  meczu (w opinii autora)
Dorota Krzymińska. Nie wyszła na parkiet w pierwszej siódemce zespołu, ale szybko zmieniła na bramce Kingę Baryłkę, która zdecydowanie nie była zadowolona ze swojej postawy w tym meczu. I od momentu pojawienia się "Matki" między słupkami olkuskiej bramki, przyjezdne miały ogromne problemy ze zdobywaniem bramek. Nasza bramkarka wygrała multum bezpośrednich pojedynków z rywalkami, złapała mnóstwo rzutów z drugiej linii, a do tego dołożyła jeszcze przerwanie kilku szybkich kontr Olimpii. Tak, ten mecz zdecydowanie należał do Doroty. Szkoda, że nie był to mecz wygrany, bo po takiej porażce nasza bramkarka nie mogła cieszyć się ze swojego znakomitego występu.    

Akcja meczu (w opinii autora)
Dwie akcje kapitan olkuszanek, Moniki Twarowskiej. Najpierw "Monia" do końca walczyła o piłkę z najskuteczniejszą snajperką ligi, Joanną Gadziną i do samego końca szybkiego ataku Olimpii uprzykrzała jej życie, czego efektem był niecelny rzut "Ciupagi". Po udanej interwencji Doroty Krzymińskiej olkuszanki przeprowadziły szybki kontratak, piłka z prawego rozegrania trafiła na skrzydło do Moniki, która pewnym rzutem umieściła piłkę w siatce. To trafienie dało nam prowadzenie 18:17. Przy okazji Monika pokazała, że nie ma straconych piłek, a do obrony wracać trzeba zawsze.


Kornelia Karwacka i Paulina Leszczyńska po meczu z Jelenią Górą


Niedzielnym zwycięstwem nad liderem z Jeleniej Góry podopieczne Krzysztofa Adamuszka zbliżyły się do drużyny z dolnego śląska na jeden punkt. Bohaterki tego spotkania zgodnie stwierdziły po meczu, że był to pojedynek o "być, albo nie być" w walce o awans.
Czytając ten materiał dowiecie się, co powiedziały po meczu z MKS-em Finepharm Jelenia Góra nasze rozgrywające - Kornelia Karwacka i Paulina Leszczyńska. Zapraszamy!


Kornelia Karwacka: Te dwa punkty, które "urwałyśmy"liderkom w niedzielnym spotkaniu przybliżyły nas o kolejny krok w stronę wymarzonego awansu do Superligi. Myślę, że cała drużyna – każda z nas – przyczyniła się do wygranej w tym spotkaniu. Pierwsza odsłona tego meczu pokazała naszą drużynę w świetle strachu i lęku przed zespołem z Jeleniej Góry, co można było zauważyć na tablicy, na której widniał rezultat 7:2 w 11 minucie dla przyjezdnych. Zarówno nasza gra w obronie jak i w ataku nie układała się po naszej myśli. Na szczęście trener Adamuszek trzymał rękę na pulsie i w odpowiednim momencie wziął czas, który wpłynął na naszą grę bardzo pozytywnie. Od tego momentu zaczęłyśmy po prostu realizować założenia, które były omawiane przed startem tej "bitwy". Nie ukrywam, że dla naszej drużyny był to pojedynek o "być, albo nie być", a w naszym przypadku o "wejść, albo nie wejść" do Superligi. Nie tylko bramki rzucone przez mnie, lecz wszystkie bramki były na wagę złota w tym spotkaniu. Po raz drugi po serii nieudanych meczy pokazałyśmy, że jesteśmy silnym i ambitnym zespołem. Mam nadzieję, że w następnym spotkaniu postawimy kolejny duży krok w stronę upragnionego awansu.


Kornelia Karwacka  rzuciła w pojedynku z liderem aż 7 bramek   
Paulina Leszczyńska: Myślę, że to co zdecydowało o naszym końcowym sukcesie w tym spotkaniu to konsekwencja oraz silna i zdecydowana gra w obronie. Każda z nas wiedziała jak ważne jest to, aby osiągnąć w tym spotkaniu pozytywny wynik końcowy, to "być, albo nie być" dla naszego zespołu. Na szczęście każda z nas dała z siebie "maksa" i po ciężkim początku ostatecznie to my schodziłyśmy z parkietu zwycięskie.

Paulina Leczyńska trafiła do siatki rywalek sześciokrotnie

 
sprolkusz.futbolowo.pl
Foto: Olkuszanin.pl

Finepharm pokonany, "Srebrne Lwice" wciąż w grze!!!

SPR Olkusz - MKS Finepharm Jelenia Góra 29:24 (14:13)
Hala MOSiR - Olkusz, ul. Wiejska 1
3.IV.2011 godzina 15.00 

Niedzielny pojedynek był niezwykle istotny dla obu drużyn. Każda ze stron miała wiele do zyskania, jak i bardzo wiele do stracenia. Przy wygranej olkuszanki niwelowały tylko do 1 punktu stratę do dzisiejszych rywalek i wciąż pozostawały w grze o pierwsze miejsce w grupie B I ligi. Ewentualna porażka natomiast już niemal na pewno przekreślała szanse "Lwic" na wygranie grupy B i o ewentualny awans do Superligi musiałyby one walczyć w barażach.
W 10 minucie meczu bliższy spełnienia był scenariusz z walką w barażach. "Żółto-czerwone" potrafiły jednak odpowiedzieć na mocne uderzenie Finepharm'u i ostatecznie pokonały zdecydowanie swoje rywalki 29:25. Tym samym podtrzymana została niepisana zasada, która mówi o tym, że w pojedynkach SPR Olkusz i Finepharm'u zawsze wygrywają gospodynie.
W niedzielnym spotkaniu najskuteczniejszą ze "Strażniczek" była Kornelia Karwacka (7), a wśród pokonanych tyle samo bramek zdobyła Marzena Stochaj.




Obaj trenerzy nie mogli w tym meczu skorzystać z całej kadry. W Olkuszu poza grą nadal pozostają Marzena Kompała, Anna Kubiak, Agata Basiak, Dagmara Knapik oraz Katarzyna Ignatova, która od pewnego czasu zmaga się z kontuzją mięśni uda. Mimo tego urazu „Kosa” znalazła się w protokole meczowym. Natomiast trenera przyjezdnych, Mirosława Urama, najbardziej musi martwić kontuzja Kingi Ślusarczyk, która jest jedną z najskuteczniejszych zawodniczek w drużynie Finepharm’u.
Niedzielny mecz miał ogromny ciężar gatunkowy dla obu zespołów. Jednak zdecydowanie bardziej na wygranej musiało zależeć miejscowym, które miały przed tym spotkaniem 3 punkty straty do rywalek i przy porażce przestawały się praktycznie liczyć w walce o pierwsze miejsce w grupie B. Jeleniogórzanki natomiast mogły, nie musiały, wygrać to spotkanie i przy takim scenariuszu powoli zaczynałyby już świętowanie awansu do PGNiG Superligi.
Dlatego pierwsze, bardzo nieudane, minuty meczu w wykonaniu „Srebrnych Lwic” można tłumaczyć olbrzymią presją, jaka ciążyła na ich barkach. Dziewczyny bardzo chciały wygrać ten mecz, a wiadomo, że jak czegoś bardzo się pragnie to często nic z tego nie wychodzi. Grające bez pomysłu w ataku olkuszanki przegrywały 0:3 w 5 minucie i aż 2:7 w 11 minucie spotkania. Wśród naszych zawodniczek tylko Paulina Leszczyńska była w stanie dwa razy pokonać bramkarkę rywalek. Z drugiej strony przyjezdne nie miała najmniejszych problemów z pokonaniem naszej defensywy i w początkowej fazie meczu bardzo łatwo zdobywały kolejne bramki. Taka postawa podopiecznych bardzo zdenerwowała trenera Krzysztofa Adamuszka, który w 11 minucie gry poprosił o czas dla swojej drużyny.
Ta przerwa bardzo korzystnie wpłynęła na to jak olkuszanki prezentowały się w następnych minutach na parkiecie. W ciągu zaledwie 5 minut miejscowe zniwelowały straty do rywalek do zaledwie jednej bramki (6:7 w 16 minucie gry) i prezentowały się o niebo lepiej. Zarówno w grze ofensywnej, jak i defensywnej. Nie znaczy to wcale, że „żółto-czerwone” grały idealnie, ale cieszyło to, że mimo kilku prostych błędów nasza drużyna potrafiła odrobić straty do rywalek.
Końcowe 13 minut pierwszej odsłony to przewaga naszej drużyna, która ten fragment meczu wygrała 8:5 i po 30 minutach gry prowadziła jedną bramką – 14:13. W tym fragmencie spotkania siła ognia olkuszanek opierała się na trio Leszczyńska-Karwacka-Tarnowska, które zdobyły odpowiedni 2, 2 i 3 bramki. Końcówka pierwszej połowy stanowiła dla miłośników „Srebrnych Lwic” dobry prognostyk przed drugimi 30 minutami meczu. Myślę jednak, że po tak fatalnym początku pierwszej odsłony, wszyscy kibice zgromadzeni w hali MOSiR, taki wynik po pierwszej partii meczu braliby w ciemno. 


Druga część meczu rozpoczyna się jednak od zdecydowanych ataków Finepharm’u, które pozwalają przyjezdnym na szybkie odrobienie strat z pierwszej partii meczu i wyprowadzają je na dwubramkowe prowadzenie w 38 minucie gry (15:17). Przez te niecałe 10 minut gry w drugiej połowie olkuszanki znowu miały spore problemy z pokonaniem bramkarki rywalek, Aleksandry Baronowskiej. Na domiar złego w 35 minucie meczu przy jednym z ataków kontuzji doznała Paulina Leszczyńska. W tym momencie cała hala zamarła w ciszy. Na całe szczęście to starcie z rywalkami, wyglądające bardzo groźnie, skończyło się tylko lekkim urazem nogi naszej rozgrywającej. Niemniej jednak już niemal do końca meczu Paulina pozostawała na ławce rezerwowych. 
Widząc spory chaos, szczególnie w ataku swojej drużyny, trener Adamaszek wprowadził na boisko grającą z kontuzją Katarzynę Ignatovą, natomiast w bramce postawił na nominalnie trzecią z bramkarek, Agnieszkę Gil. I przyznać trzeba, że ta pokerowa zagrywka przyniosła wymierne korzyści. „Kosa” poukładała grę miejscowych do przodu, a jej pojawienie się od razu zrobiło jakby więcej miejsca na parkiecie dla jej koleżanek. Po prostu nasza gra w ataku zazębiała się z minuty na minutę. „Młoda” natomiast po pierwszej nieudanej interwencji i puszczonym rzucie karnym zaczęła łapać to, co leciało w kierunku naszej bramki. A wiadomo jak ciężko jest wejść w mecz zawodniczce, która na parkiecie spędza tak niewiele czasu. Takim oto sposobem, w 44 minucie spotkania, odzyskaliśmy prowadzenie (20:19), utracone zaraz na początku drugiej części meczu. W dalszej kolejności dwa pewnie wykorzystane przez „Kosę” rzuty z siódmego metra, skuteczna gra „Kory” i „Gyrosa” dały nam w 50 minucie gry, najwyższe do tej pory prowadzenie w meczu 25:22.
W końcowych minutach gry widać było to, że drużyna z Jeleniej Góry straciła mnóstwo sił w tym spotkaniu, a krótka ławka znacząco wpływała na jakość gry drużyny Finepharm’u. Widząc słabość rywalek „Lwice” bezlitośnie to wykorzystały i zadały w końcówce meczu decydujące ciosy. Trafienia krakowianek, Pauli Przytuły i ostatnie w meczu Pauliny Leszczyńskiej, przypieczętowało wysoką wygraną miejscowych 29:24. Wygraną, która daję podstawy do tego, że w tej grupie walka o bezpośredni awans do elity toczyć się będzie do samego końca rozgrywek.
A już za tydzień kolejny ciężki pojedynek „Strażniczek”, które na własnym parkiecie podejmować będą, tak niewygodnego dla nas rywala, jakim jest nowosądecka Olimpia. Mecz ten zostanie rozegrany 9.IV o godzinie 17.00. Już teraz zapraszamy wszystkich kibiców bardzo serdecznie na ten mecz.


 


SPR Olkusz: Kinga Baryłka, Dorota Krzymińska, Agnieszka Gil Katarzyna Kantor, Aleksandra Giera (2), Natalia Tarnowska (4), Monika Twarowska (1), Agnieszka Jędrusik (3), Paula Przytuła (3), Katarzyna Ignatova (3/2), Paulina Leszczyńska (6), Kornelia Karwacka (7), Agata Wcześniak, Bożena Pietrzak.
Trener: Krzysztof Adamuszek. Kary: 8 minut.

MKS Finepharm Jelenia Góra: Aleksandra Baranowska, Katarzyna Demiańczuk - Agata Pawliszak (1), Karolina Kasprzak (5), Marzena Stochaj (7), Sara Latuszek (3), Oktawia Bielecka, Katarzyna Skoczyńska, Kinga Ślusarczyk, Joanna Kosmala, Krystyna Konarzewska (3), Angelika Wasiucionek (5).
Trener: Mirosław Uram. Kary:  8 minut.

Widzów: 350.

Zawodniczka  meczu (w opinii autora)
Kornelia Karwacka. W dzisiejszym meczu "Kora" była jedną z najgroźniejszych "Srebrnych Lwic". W każdym kolejnym spotkaniu ta młoda rozgrywająca pokazuje, jak spore umiejętności w niej drzemią. Wierzymy, że nie pokazała nam jeszcze wszystkiego, a to co ma najlepsze zaprezentuje w kolejnych meczach. Meczach, które będą decydowały o losach Superligi dla naszej drużyny.
Obok niej na pochwały zasłużyły bez dwóch zdań Paulina Leszczyńska i Agnieszka Gil. "Leszczu" to jedna z liderek olkuskiej drużyny, która co mecz nie tylko zdobywa sporo bramek, ale mocno walczy też w obronie od pierwszej do ostatniej minuty każdego spotkania. "Młoda" natomiast nie ma może zbyt wielu okazji do gry, ale te, które otrzymuje wykorzystuje w 100%. Tak też było dzisiaj. Po jej pojawieniu się pomiędzy słupkami przyjezdne miały spore problemy z umieszczeniem piłki w olkuskiej bramce. 
Akcja meczu (w opinii autora)
Może nie były to bramki bardzo efektowne, ale bardzo ważne w aspekcie końcowej wiktorii naszej drużyny. Dwa trafienia "Kory" (48 i 49 minuta) oraz bramka "Gyrosa" (50 minuta meczu) zbudowały naszą trzybramkową przewagę (25:22) i były początkiem końca drużyny Finepharm'u w meczu na szczycie.

" Leszczu" trafiła do siatki rywalek sześciokrotnie
"Kora" rzuciła w pojedynku z liderem aż 7 bramek