Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą...

poniedziałek, 23 maja 2011

Zmiana na ławce trenerskiej SPR-u!!!

Zaraz po tym jak olkuszanki rozegrały ostatnie spotkanie ligowe w sezonie 2010/2011 (drugi mecz barażowy ze Słupią Słupsk) posadę szkoleniowca "Srebrnych Lwic" stracił trener Krzysztof Adamuszek. O jego odejściu zadecydował zarząd olkuskiego klubu.
Znane jest już również nazwisko następcy trenera Adamuszka. Nowym szkoleniowcem olkuszanek został Dariusz Olszewski.   
Trener Adamuszek zadebiutował na trenerskiej ławce SPR-u 23.X.2010 w wygranym spotkaniu z "akademiczkami" z Lublina. Od tamtej pory poprowadził zespół w 19 oficjalnych spotkaniach, a olkuszanki pod jego wodzą zanotowały 11 wygranych (w tym seria 7 zwycięstw z rzędu), 1 remis i 7 porażek.
Trener Dariusz Olszewski natomiast ostatnio prowadził zespół Zgody Ruda Śląska Bielszowice, który w skutek kłopotów finansowych został w styczniu bieżącego roku wycofany z rozgrywek PGNiG Supeligi.  

"Lwice" pokazały charakter...

MKS Słupia Słupsk - SPR Olkusz 23:23 (9:11)
Hala Gryfia Słupsk, ul. Szczecińska 99
15.V.2011 godzina 16.00


Ciężkie zadanie czekało "Srebrne Lwice" w meczu rewanżowym ze Słupią. Porażka pięcioma bramkami przed tygodniem w Olkuszu mocno komplikowała plany trenera Adamuszka i jego podopiecznych. Niemniej w hali Gryfii "żółto-czerwone" podjęły walkę i walczyły o każdą bramkę. "Lwice" chciały udowodnić wszystkim, że skreślanie ich przez niektórych już po pierwszym meczu było błędem.
Samo spotkanie było widowiskiem, które mogło podobać się kibicom. Walka przez  60 minut gry, emocje i dramaturgia. Przyjezdne przegrywały tylko na początku meczu (1:0), a później to one były stroną przeważającą. W pewnym momencie olkuszanki zdołały odrobić straty z pierwszego spotkania (16:21 w 45 minucie) jednak zabrakło tego decydującego ciosu, który posłał by gospodynie na "deski". W końcowych minutach gry w poczynania naszych dziewczyn wkradło się ogromna nerwowość i nieskuteczność, co natychmiast odbiło się na wyniku. Miejscowe właśnie wtedy odrobiły straty i ostatecznie mecz zakończył się remisem 23:23. Szkoda, że olkuszankom nie udało się wygrać tego spotkania, bo zdecydowanie na to zasłużyły w dniu dzisiejszym. Dziewczyny pokazały dziś serce do walki. 
Porażka w pierwszym meczu, błędy i nieskuteczność w końcówce meczu nr 2 zadecydowały o tym, że przynajmniej jeszcze przez rok SPR Olkusz walczył będzie na pierwszoligowych parkietach. Również kontuzja Pauli Przytuły zaraz na początku meczu, miała wpływ na grę, szczególnie ofensywną, naszej drużyny.   
Najskuteczniejszą zawodniczką meczu była Agnieszka Łazańska-Korewo (10/6), a wśród "Lwic" Katarzyna Ignatova (5/1) i Monika Twarowska (5).
 
Miejscowe rozpoczęły od bramki Mai Zienkiewicz-Janikowskiej w 2 minucie gry. Mające na początku spotkania pewne problemy w ataku olkuszanki, potrafiły opanować nerwy i w 5 minucie odpowiedziały na bramkę gospodyń. Trafienia Kasi Ignatovej i Marzeny Kompały dają nam pierwsze w meczu prowadzenie 1:2. Miejscowe szybko doprowadzają do ponownego remisu, ale ten stan rzeczy nie trwał długo. Dwie bramki Moniki Twarowskiej dają nam ponowne prowadzenie 2:4 i od tego momentu "Lwice" zdecydowanie przeważały na parkiecie. Znakomita gra w obronie spowodowało to, że miejscowe miały ogromne problemy ze zdobywaniem bramek. W pierwszej odsłonie za ten element gry odpowiedzialna była praktycznie jedna zawodniczka Słupi - Agnieszka Łazańska-Korewo. Jej zdobycz w pierwszych 30 minutach to 5 bramek.
Dzięki dobrej defensywie olkuszanki miały możliwości do tego aby stopniowo budować swoją przewagę. Ta w pierwszej połowie wahała się pomiędzy 3-4 bramkami (3:6 w 14 min., 5:9 w 21 min.). Niestety w końcówce pierwszej partii gospodynie kilkakrotnie znalazły lukę w naszej defensywie i trafiły trzykrotnie. To spowodowało, że w 26 minucie prowadziliśmy 2 "oczkami". Pozostałe do końca połowy 4 minuty były pokazem nieskuteczności obu drużyn i wynik nie uległ już zmianie. Olkuszanki miały w ostatniej akcji szansę na trzybramkowe prowadzenie, jednak rzut karny Kasi Ignatovej wylądował na poprzeczce bramki strzeżonej przez Dominikę Stroińską. Na nieszczęście bramkarki Słupi, po jej interwencji przy tym rzucie karnym, odnowiła jej się kontuzja kolana i już do końca meczu w bramce oglądaliśmy Iwonę Łoś. Kontuzje nie ominęły również drużyny SPR-u. Już na początku gry skręcenia kostki doznała Paula Przytuła i jej gra w tym meczu ograniczyła się tylko i wyłącznie do pewnie wykonywanych rzutów karnych.     
Po pierwszych 30 minutach można było żałować tego, że tak broniących "Lwic" nie oglądaliśmy przed tygodniem w Olkuszu. Gdyby w pierwszym spotkaniu nasza defensywa zagrała to co dzisiaj, to do Słupska jechalibyśmy z zapasem, a nie ze stratą, 5 bramek.
Drugą część gry mocnym atakiem rozpoczęły miejscowe. Dwa trafienia słupszczanek doprowadziły do remisu 11:11 w 32 minucie. Olkuszanki na drugą połowę wyszły troszkę za spokojne i to dało rywalkom możliwość szybkiego odrobienia strat. Pobudka podopiecznych trenera Adamuszka nastąpiła w 35 minucie meczu. Pewny karny "Przytulanki", bramki "Kosy" i "Leszcza" pozwoliły nam ponownie odskoczyć na 3 bramki. Jeszcze ciekawiej było na kwadrans przed końcem meczu, kiedy po raz trzeci na linii siódmego metra stanęła Paulu Przytuła. Krakowianka była bezlitosna dla bramkarki Słupi, a po jej trafieniu SPR Olkusz prowadził 16:21!!!
Niestety  dla wszystkich sympatyków olkuszanek, druga część tej odsłony nie byłą już tak dobra w ich wykonaniu. W grę "żółto-czerwonych" wkradły się proste błędy, nieskuteczność w ofensywie, a na domiar złego, Iwona Łoś, zaczęła bronić w słupskiej bramce. To wszystko wpłynęło na odrobienie strat przez Słupię. Końcówkę meczu przegrywamy aż 8:2, a cały mecz kończy się remisem 23:23. Niezwykle ważne w aspekcie wyniku końcowego było trafienie Aleksandry Olejarczyk w 51 minucie gry. Po jej bramce przewaga "Lwic" zmalała do dwóch bramek. Z jednej strony te dwie bramki pozwoliły miejscowym zagrać spokojnie w końcówce, z drugiej spowodowały to, że z naszych dziewczyn uszło powietrze. Po tej bramce ciężko było im myśleć jeszcze o odrobieniu strat do Słupi.
Dziś szkoda szczególnie wyniku końcowego. Z jednej strony ciężko było odrobić stratę pięciu bramek z pierwszego meczu, z drugiej jednak udało się dziewczynom to zrobić. Szkoda, bo jedna, dwie bramki więcej, być może zadecydowały by o tym, że to olkuszanki szykowałyby się teraz do rywalizacji z Wrocławiem. A na pewno dałyby nam wygraną w Słupsku, a na tę olkuszanki dziś po prostu swoją grą zasłużyły.       
 
MKS Słupia Słupsk: Iwona Łoś, Dominika Stroińska Maja Zienkiewicz-Janikowska (4), Anna Ilska (4), Karolina Szczukowska, Natalia Borowska (1), Katarzyna Cieśla (2), Agnieszka Łazańska-Korewo (10/6), Aleksandra Olejarczyk (1), Aleksandra Porębska (1).
Trener: . Michał Zakrzewski. Kary: 10 minut.

SPR Olkusz: Kinga Baryłka, Dorota Krzymińska, Agnieszka Gil Aleksandra Giera (2), Natalia Tarnowska (1), Monika Twarowska (5), Paula Przytuła (3/3), Katarzyna Ignatova (5/1), Marzena Kompała (2), Paulina Leszczyńska (3), Kornelia Karwacka, Agata Wcześniak (2), Agata Basiak, Bożena Pietrzak.
Trener: Krzysztof Adamuszek. Kary: 12 minut.
Widzów: 400.
 
 
Zawodniczka  meczu (w opinii autora)
Po tym meczu nie będzie żadnej indywidualnej laurki. W tym miejscu należy pochwalić wszystkie "Lwice", szczególnie w za grę w defensywie. W hali w Słupsku oglądaliśmy kolektyw, który miał jeden cel. Wygrać to spotkanie. Patrząc na grę w defensywie to było chyba najlepsze spotkanie olkuszanek w tym sezonie.   


Akcja meczu (w opinii autora)
W 5 minucie gry do kontry pobiegła Marzena Kompała. Nasza skrzydłowa w bardzo trudnej sytuacji, mocno naciskana przez rywalkę, potrafiła odpowiednio ocenić sytuację i oddała celny rzut, lobując bramkarkę Słupi. Marzena była przy tym rzucie mocno podpychana i bardzo niebezpiecznie upadła po rzucie na parkiet. Na szczęście "Mała" nie nabawiła się żadnego groźnego urazu. Dodatkową korzyścią przy tej bramce były dwie minuty dla faulującej rywalki. 

sobota, 14 maja 2011

Koniec marzeń???

SPR Olkusz - MKS Słupia Słupsk 27:32 (15:19)
Hala MOSiR Olkusz, ul. Wiejska 1
7.V.2011 godzina 17.00

Zapewne nie tak sobotni wieczór wyobrażali sobie kibice, zawodniczki i sztab szkoleniowy olkuskiego SPR-u. Ta sobota miała być "początkiem" marszu olkuszanek ku Superlidze. Niestety po dniu dzisiejszym ten marsz musi chyba poczekać. Olkuszanki, które były gospodyniami w meczu barażowym nr. 1, przegrały spotkanie ze Słupią Słupsk i przed rewanżem czeka je bardzo trudne zadanie. W rewanżu niezwykle ciężko będzie odrobić straty z dzisiejszego popołudnia.
Co dziś nie "zagrało" wśród "żółto-czerwonych"? Na pewno słabo zagraliśmy w obronie, szczególnie w pierwszej odsłonie meczu. Przyjezdne robiły praktycznie co chciały, co raz umieszczając piłkę w naszej bramce. To pozwoliło zbudować im czterobramkową przewagę po 30 minutach gry.
W drugiej odsłonie "obudziła się" w olkuskiej bramce Kinga Baryłka, w ataku natomiast rządziła krakowianka Paula Przytuła. To jej 7 bramek w tej części gry pozwalało nam do końca liczyć na korzystny dla "Lwic" wynik meczu. Niestety jedna zawodniczka meczu nie wygra. I o tym boleśnie przekonać mogliśmy się w dniu dzisiejszym. Mimo tego, że drużyna trenera Zakrzewskiego liczyła tylko 8 zawodniczek!!! potrafiła odnieść jakże cenne i pewne zwycięstwo w olkuskiej hali MOSiR. Czy "Srebrne Lwice" stać jeszcze na odrobienie strat w spotkaniu rewanżowym? O tym przekonamy się już za tydzień.
W dzisiejszym meczu najskuteczniejszymi z "Lwic" były krakowianki Paula Przytuła (9/2) i Paulina Leszczyńska (5), wśród przyjezdnych najskuteczniej zagrała Agnieszka Łazańska-Korewo (7/3).
Oficjalnie mecz ten był pierwszym z dwóch meczów barażowych, którego to zwycięzca o prawo gry w elicie damskiego szczypiorniaka zmierzy się z 10. drużyną Superligi (AZS AWF Wrocław). Nieoficjalnie mecz ten miał natomiast pokazać, która część Polski jest "mocniejsza" - północ czy południe? Na chwilę obecną górna połówka naszego kraju prowadzi 0:1. Obserwatorzy sobotnich zmagań obu drużyn po tym spotkaniu zgodnie twierdzili, że Słupia rozegrała w Olkuszu być może najlepszy mecz w sezonie. Szkoda, że tego samego nie możemy powiedzieć o drużynie "Srebrnych Lwic", które - szczególnie w grze obronnej - zdecydowanie zawaliły pierwsze 30 minut spotkania.
Ta odsłona rozpoczęła się od bramki Agnieszki Łazańskiej-Korewo i jak pokazał cały mecz nie było to jej jedyna zdobycz tego dnia. Na to i kilka kolejnych trafień przyjezdnych potrafiliśmy odpowiedzieć i utrzymać wynik remisowy spotkania do 6 minuty gry (4:4 po trafieniu Moniki Twarowskiej). Jednak kolejne minuty były dla naszej drużyny katastrofalne w skutkach, biorąc pod uwagę wynik końcowy meczu. Nasza obrona i obie bramkarki nie były w stanie w żaden sposób poradzić sobie z seryjnymi atakami rywalek. Praktycznie każdy z rzutów podopiecznych Michała Zakrzewskiego ładował w naszej siatce. Sprawczyniami naszego nieszczęścia były głównie Natalia Borowska, wspomniana wcześniej Agnieszka Łazańska-Korewo, Katarzyna Cieśla i Maja Zienkiewicz-Janikowska. Każda z wymienionych, bez mrugnięcia okiem, wykorzystywała najmniejszą nawet okazję do zdobycia kolejnej bramki. A dla Kingi Baryłki zaserwowane tego dnia przez przyjezdne loby były zmorą nie do przejścia. Natomiast jej "vis a vis" w słupskiej bramce - Iwona Łoś - rozgrywała kapitalną partię. Kilkakrotnie ratowała swój zespół przed utratą kolejnych bramek.  
Z każdą kolejną minutą gry Słupia budowała swoją przewagę (5:9 w 15 min., 10:15 w 23 min.), która w 29 minucie osiągnęła swój zenit i wynosiła 7 oczek!!! (12:19). Na szczęście dla gospodyń potrafiły one w dwóch ostatnich minutach pierwszej partii kilkakrotnie groźnie zaatakować i zmniejszyły przed końcową syreną prowadzenie rywalek. Trafienia Kornelii Karwackiej, Moniki Twarowskiej i Marzeny Kompały zmniejszyły prowadzenie Słupi do do 4 bramek (15:19). Wraz z końcową syreną można było zadać sobie tylko pytanie - dlaczego tak późno?
Ci z kibiców olkuszanek, którzy liczyli na natychmiastowe ataki gospodyń zaraz od pierwszych minut drugiej partii, musieli uzbroić się w cierpliwość. Pierwsze dwa trafienia zanotowały bowiem przyjezdne, które w 34 minucie prowadziły 15:21. Choć początek tej odsłony  mógłby być zgoła inny, gdyby trzy rzuty Oli Giery i jeden Agaty Wcześniak, zamiast na słupkach bramki przyjezdnych, lądowały w siatce. Początek olkuskiej ofensywy nastąpił dopiero w 35 minucie gry, a sygnał do tego dała swoim trafieniem Paulina Leszczyńska. W ślad za nią ruszyła natychmiast Paula Przytuła, która co rusz nękała obronę przyjezdnych. Jej sześć bramek z rzędu, spowodowało, że w 48 minucie gry wynik brzmiał 22:24. Jeszcze ciekawiej zrobiło się po kolejnych 3 minutach, kiedy to bramki zdobyły Agaty - Wcześniak i Basiak, a przewaga Słupi stopniała do jednego oczka (24:25). Ten okres bardzo dobrej gry naszego zespołu to zasługa głównie "Przytulanki", która była postacią nr 1 w naszej ekipie. Przyznać jednak trzeba, że grą całej drużyny kierowała "Cześka", a na kole czarną robotę odwalała "Adza". Swoje robiła też w bramce Kinga Baryłka, która w drugiej połowie zdecydowanie się rozegrała.
W tym momencie zgromadzeni w hali MOSiR kibice zapewne liczyli na to, że w przeciągu ostatnich minut "Srebrne Lwice" zrobią sobie ucztę i pożrą drużynę ze Słupska. Przecież ekipa z województwa pomorskiego była już praktycznie na łopatkach. Trzeba było zadać tylko ten jeden, decydujący cios. Często jednak bywa tak, że "ranne zwierze" usypia czujność atakującego, staje się bardzo niebezpieczne i same przechodzi do ofensywy. I tak właśnie zagrały w końcówce rywalki olkuszanek. Pokazały, że najlepszą obroną jest atak i aż siedmiokrotnie umieszczały piłkę w naszej bramce. Tym sposobem z wyniku 24:25 w 51 min., zrobiło się 24:30 w 56 min. i było praktycznie po zawodach. Na koniec bramki pocieszenia zdobyły jeszcze Paulina Leszczyńska i Marzena Kompała, zmniejszając naszą stratę do pięciu bramek, ale i tak wynik końcowy - 27:32 - nie jest dla nas korzystny w żaden sposób.
Faktem pozostaje to, że za tydzień rewanż na północy Polski, ale ciężko przypuszczać aby Słupia roztrwoniła sobotnią zaliczkę i wypuściła taką okazję z rąk. Walczyć trzeba jednak do końca w myśl starego porzekadła "Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą". 

 
SPR Olkusz: Kinga Baryłka, Dorota Krzymińska Aleksandra Giera (1), Natalia Tarnowska (1), Monika Twarowska (3), Agnieszka Jędrusik, Paula Przytuła (9/2), Katarzyna Ignatova (1/1), Marzena Kompała (3), Paulina Leszczyńska (5), Kornelia Karwacka (1), Agata Wcześniak (1), Agata Basiak (2), Bożena Pietrzak.
Trener: Krzysztof Adamuszek. Kary: 4 minuty.
MKS Słupia Słupsk: Iwona Łoś Maja Zienkiewicz-Janikowska (5/1), Anna Ilska (4), Natalia Borowska (6), Katarzyna Cieslak (6), Agnieszka Łazańska-Korewo (7/3), Aleksandra Olejarczyk (2), Aleksandra Porębska (2).
Trener: Michał Zakrzewski. Kary: 4 minuty.

Widzów: 400.
 
 
Zawodniczka  meczu (w opinii autora)
Paula Przytuła. I chyba każdy kibic, który był obecny na sobotnim meczu "Srebrnych Lwic" przyznać musi autorowi rację w tej kwestii. Młoda krakowianka w drugiej odsłonie meczu praktycznie sama decydowała o całej ofensywnej grze drużyny SPR-u. Wymowne musi być to, że w tej odsłonie zdobyła 7 ze swoich 9 bramek. Paula nie bała się wziąć ciężaru zdobywania bramek na swoje barki i to powinno wystarczyć za odpowiedź na pytania dlaczego właśnie "Przytulanka" była najjaśniejszym punktem drużyny w meczu ze Słupią?     

Akcja meczu (w opinii autora)
Tutaj można przytoczyć kilka akcji olkuszanek. I każda z nich mogłaby być zdaniem autora "play of the game". Zaczynamy od dwóch przechwytów i indywidualnych akcji naszego lewego skrzydła, czyli Moniki Twarowskiej. "Monia" potrafiła powalczyć mocno o odbiór piłki rywalkom, a po jej odzyskaniu wiedziała jaki zrobić z niej użytek. Kolejną akcją popisała się Paulina Leszczyńska, która na swój klasyczny zwód "związała" w jednej z akcji trzy rywalki i bez problemów pokonała bramkarkę Słupi. Na koniec bramka Marzeny Kompały, która w ostatnich sekundach pierwszej odsłony w sposób perfekcyjny wykończyła szybką kontrę zespołu. A przyznać trzeba, że sytuacja do opanowania piłki i oddania rzutu nie była najłatwiejsza.   

czwartek, 5 maja 2011

"Srebrne Lwice" przełamały niemoc

MKS Finepharm Jelenia Góra - SPR Olkusz 23:24 (10:12)
Hala Jelenia Góra, ul. Złotnicza 12
30.IV.2011 godzina 18.00 

Spotkanie w Jeleniej Górze było sprawdzianem generalnym podopiecznych Krzysztofa Adamuszka i miało pokazać, jak "żółto-czerwone" stoją z formą  meczami barażowymi o Superligę. Jak wypadła ta próba? Trzeba przyznać, że pojedynek ten był niezwykle wyrównany i pełen zwrotów akcji, a losy zwycięstwa ważyły się do ostatnich sekund, podobnie jak w pojedynku z SMS-em Gliwice. Z tą jednak różnicą, że tym razem to Olkuszanki zakończyły mecz zwycięstwem. Tym samym popsuły nieco fetę gospodyń z okazji awansu oraz przełamały regułę, która do tej pory miała miejsce w pojedynkach z Finepharmem-SPR Olkusz - zwycięstwa odnosiły tylko gospodynie.

Patrząc na indywidualne osiągnięcia "Lwic" w tym meczu trzeba wskazać bardzo dobrą postawę obu naszych bramkarek, Doroty Krzymińskiej i Kingi Baryłki. Zwłaszcza Kinga pokazała się z dobrej strony, gdyż drugą część spotkania zakończyła z ponad 50% skutecznością obron (m. in.: wybronione 3 rzuty karne). W ataku brylowały natomiast Paula Przytuła (5), Katarzyna Ignatova i Paulina Leszczyńska (po 4). Nie można również nie zauważyć powrotu na parkiet, po kontuzji, kołowej Agaty Basiak. "Sadza" spotkanie zaczęła co prawda na ławce, jednak z czasem pojawiała się na parkiecie zmieniając Natalię Tarnowską i zakończyła mecz z dorobkiem 2 bramek. Wśród gospodyń najskuteczniejsza okazała się Katarzyna Skoczyńska (7).
Po zakończeniu rozgrywek w lidze, czekają nas teraz spotkania barażowe o których mowa była na początku. Już w najbliższą sobotę, 7.V o godzinie 17, w olkuskiej hali MOSiR, "Srebrne Lwice" podejmować będą zespół Słupi Słupsk, w pierwszy meczu barażowym. Meczu, który stanowi kroczek w drodze do Superligi.



Trener Adamuszek spotkanie rozpoczął „siódemką”, która powoli się krystalizuje: Krzymińska Kompała, Twarowska, Leszczyńska, Ignatova, Przytuła oraz Tarnowska. „Lwice” w tym ustawieniu już w drugiej minucie powinny wyjść na prowadzenie, jednak rzutu karnego nie wykorzystała Katarzyna Ignatova, a chwilę później 1:0 prowadziły już gospodynie po trafieniu Sary Latuszek. Jednak w 5 minucie po trafieniach Pauliny Leszczyńskiej i Kornelii Karwackiej to przyjezdne prowadziły 1:2. Taki stan rzeczy nie trwał jednak długo. W 9 minucie przy stanie 3:3 drugą dwuminutową karę otrzymała Paulina Leszczyńska, co sprawiło że trener Adamuszek nie mógł już desygnować do gry obronnej Pauliny i była ona od tego momentu eksploatowana już tylko w akcjach ofensywnych. W tych jednak brakowało naszym dziewczynom skuteczności. Kilka niewykorzystanych sytuacji sam na sam m.in.: rzut karny Pauliny Leszczyńskiej czy też niewykorzystana sytuacja Moniki Twarowskiej. Efektem takiej gry było prowadzenie podopiecznych Mirosława Urama w 18 minucie meczu 7:5.
Wtedy jednak „Lwice” wrzuciły drugi bieg. W ciągu kolejnych siedmiu minut rzuciły 5 bramek przy ledwie jednej miejscowych (trafienia m.in.: Natalii Tarnowskiej i Pauli Przytuły) i wyszły na prowadzenie 8:10 w 26 minucie. Ostatnie 4 minuty tej partii to po dwa trafienia z obu stron, dzięki czemu „żółto-czerwone” schodziły na przerwę przy dwubramkowym prowadzeniu 10:12. Trener Krzysztof Adamuszek na pewno mógł być zadowolony z bardzo dobrej końcówki w wykonaniu swoich podopiecznych. Dobra gra w defensywie, kilka skutecznych akcji do przodu oraz rozłożenie zdobyczy bramkowych na różne zawodniczki spowodowało, że gospodynie nie były w stanie przewidywać kolejnych rozwiązań ofensywnych, a co za tym idzie skutecznie grać w obronie.
Drugą partię rozpoczynamy świetną akcją olkuskiego duetu rodem z Krakowa: Leszczyńska-Przytuła, której efektem końcowym było trafienie Agaty Basiak i powiększenie przewagi do trzech bramek. W 34 minucie po raz pierwszy wysokimi umiejętnościami popisuje się Kinga Baryłka, broniąc rzut karny wykonywany przez Angelikę Wasiucionek. Jednak już w 38 minucie, po trafieniu dla gospodyń Agaty Pawliszak, podopieczne trenera Urama doprowadzają do remisu 15:15.
Remis nie utrzymuje się jednak długo, gdyż po trafieniach Katarzyny Ignatovej z rzutu karnego oraz Moniki Twarowskiej, wracamy na prowadzenie, którego jak się później okazało dziewczyny nie oddały już do samego końca. W 40 minucie po raz kolejny z siódmego metra mylą się zawodniczki Finepharmu, a konkretnie Marzena Stochaj. Od tego momentu kibice zgromadzenia na hali w Jeleniej Górze byli świadkami wymianie ciosów pomiędzy dwoma zespołami. Na każdą zdobytą bramkę w wykonaniu miejscowych, nasze dziewczyny odpowiadały momentalnie swoim trafieniem i żadna z drużyn nie była w stanie zdobywać bramek seriami. W 52 minucie na tablicy wyników widniał rezultat 20:21, a przed szansą zdobycia wyrównującej bramki z rzutu karnego dla gospodyń stanęła Katarzyna Skoczyńska i … po raz trzeci w drugiej połowie górą w takim pojedynku okazała się Kinga Baryłka!!! 


Chwilę później w identycznej sytuacji znalazła się Katarzyna Ignatova. Jednak i  w tym przypadku lepsza okazała się bramkarka Finepharmu – Katarzyna Demiańczuk. Na szczęście dla nas, do odbitej przez bramkarkę piłki, momentalnie doskoczyła Paula Przytuła i pewnym rzutem trafiła do siatki rywalek. W ciagu ostatnich 5 minut spotkania trener Uram postawił wszystko na jedną kartę i nakazał swoim podopiecznym krycie indywidualne, jednak nie przyniosło to oczekiwanych efektów. Olkuszanki wyprowadzały skuteczne ataki, efektem których było ostateczne zwycięstwo przyjezdnych 23:24. Wynik ten mógł być inny, gdyż na 20 sekund przed końcem w posiadaniu piłki były miejscowe. Dobra gra w obronie naszych dziewczyn spowodowała jendka, że z kompletnie nieprzygotowanej sytuacji rzucała Katarzyna Skoczyńska, a jej rzut był niecelny.
Podsumowując całe spotkanie trzeba pochwalić „Srebrne Lwice” za walkę i serce do gry, którego w tym pojedynku zostawiły na parkiecie bardzo dużo. W dalszym ciągu jednak dużym mankamentem w naszych szeregach jest skuteczność, a właściwie jej brak. Dziewczyny popełniły także kilka głupich błędów indywidualnych, które na szczęście nie wpłynęły negatywnie na końcowy rezultat. Teraz podopieczne trenera Adamuszka mają tydzień na poprawienie tych dwóch elementów gry oraz na wypracowanie jak najlepszej dyspozycji, gdyż już w sobotę (7.V) na hali MOSiR pierwszy mecz barażowy z MKS-em Słupia Słupsk, na który wszystkich serdecznie zapraszamy.
 
MKS Finepharm Jelania Góra: Aleksandra Baranowska, Katarzyna Demiańczuk - Natalia Demuth, Agata Pawliszak (2), Karolina Kasprzak (1), Marzena Stochaj (1), Monika Hofmańska, Sara Latuszek (4), Oktawia Bielecka (1), Katarzyna Skoczyńska (7), Joanna Kosmala, Magdalena Hofmańska, Krystyna Konarzewska (5), Angelika Wasiucionek (2).
Trener: Mirosław Uram. Kary: 12 minut. 

SPR Olkusz: Kinga Baryłka, Dorota Krzymińska Aleksandra Giera (1), Natalia Tarnowska (2), Monika Twarowska (2), Agnieszka Jędrusik, Paula Przytuła (5), Katarzyna Ignatova (4/3), Marzena Kompała (3), Paulina Leszczyńska (4), Kornelia Karwacka (1), Agata Wcześniak, Agata Basiak (2), Bożena Pietrzak.
Trener: Krzysztof Adamuszek. Kary: 8 minut.
Widzów: 100.


Zawodniczka meczu (w opinii autora):
Spotkanie z Finepharmem dobitnie pokazało, że w zespole Krzysztofa Adamuszka drzemie niesamowity potencjał, dzięki któremu ta drużyna może osiągnąć praktycznie wszystko. Jednak po sobotnim meczu trzeba wyróżnić dwie zawodniczki. Pierwszą jest bez wątpienia Kinga Baryłka. Na taką ocenę jej występu wpływ miała bez wątpienia druga odsłona meczu, w której Kinga broniła na bardzo wysokim procencie skuteczności (ponad 50% - w tym wybronione 3 rzuty karne). Drugą zawodniczką jest Paula Przytuła. „Przytulanka” była najskuteczniejszą „Lwicą” w tym pojedynku, a kilka z jej bramek miało bez wątpienia niebagatelne znaczenie w perspektywie końcowego zwycięstwa.
Akcja meczu (w opinii autora):
Trafienie Agaty Basiak w drugiej części spotkania, a właściwie sposób w jaki koleżanki z drużyny wypracowały czystą pozycję strzelecką Agacie. Ze środka rozegrania Paulina Leszczyńska zbiegła z piłką do lewej strony, oddając ją do Pauli Przytuły i ściągając na siebie uwagę rywalek. Paula zbiegając do środka dograła piłkę na koło do popularnej „Adzy”, która w sytuacji sam na sam pewnie ulokowała piłkę w bramce rywalek. Ta akcja pokazała jak w prosty sposób, paroma szybkimi podaniami, można „rozmontować” obronę rywala.