Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą...

sobota, 14 maja 2011

Koniec marzeń???

SPR Olkusz - MKS Słupia Słupsk 27:32 (15:19)
Hala MOSiR Olkusz, ul. Wiejska 1
7.V.2011 godzina 17.00

Zapewne nie tak sobotni wieczór wyobrażali sobie kibice, zawodniczki i sztab szkoleniowy olkuskiego SPR-u. Ta sobota miała być "początkiem" marszu olkuszanek ku Superlidze. Niestety po dniu dzisiejszym ten marsz musi chyba poczekać. Olkuszanki, które były gospodyniami w meczu barażowym nr. 1, przegrały spotkanie ze Słupią Słupsk i przed rewanżem czeka je bardzo trudne zadanie. W rewanżu niezwykle ciężko będzie odrobić straty z dzisiejszego popołudnia.
Co dziś nie "zagrało" wśród "żółto-czerwonych"? Na pewno słabo zagraliśmy w obronie, szczególnie w pierwszej odsłonie meczu. Przyjezdne robiły praktycznie co chciały, co raz umieszczając piłkę w naszej bramce. To pozwoliło zbudować im czterobramkową przewagę po 30 minutach gry.
W drugiej odsłonie "obudziła się" w olkuskiej bramce Kinga Baryłka, w ataku natomiast rządziła krakowianka Paula Przytuła. To jej 7 bramek w tej części gry pozwalało nam do końca liczyć na korzystny dla "Lwic" wynik meczu. Niestety jedna zawodniczka meczu nie wygra. I o tym boleśnie przekonać mogliśmy się w dniu dzisiejszym. Mimo tego, że drużyna trenera Zakrzewskiego liczyła tylko 8 zawodniczek!!! potrafiła odnieść jakże cenne i pewne zwycięstwo w olkuskiej hali MOSiR. Czy "Srebrne Lwice" stać jeszcze na odrobienie strat w spotkaniu rewanżowym? O tym przekonamy się już za tydzień.
W dzisiejszym meczu najskuteczniejszymi z "Lwic" były krakowianki Paula Przytuła (9/2) i Paulina Leszczyńska (5), wśród przyjezdnych najskuteczniej zagrała Agnieszka Łazańska-Korewo (7/3).
Oficjalnie mecz ten był pierwszym z dwóch meczów barażowych, którego to zwycięzca o prawo gry w elicie damskiego szczypiorniaka zmierzy się z 10. drużyną Superligi (AZS AWF Wrocław). Nieoficjalnie mecz ten miał natomiast pokazać, która część Polski jest "mocniejsza" - północ czy południe? Na chwilę obecną górna połówka naszego kraju prowadzi 0:1. Obserwatorzy sobotnich zmagań obu drużyn po tym spotkaniu zgodnie twierdzili, że Słupia rozegrała w Olkuszu być może najlepszy mecz w sezonie. Szkoda, że tego samego nie możemy powiedzieć o drużynie "Srebrnych Lwic", które - szczególnie w grze obronnej - zdecydowanie zawaliły pierwsze 30 minut spotkania.
Ta odsłona rozpoczęła się od bramki Agnieszki Łazańskiej-Korewo i jak pokazał cały mecz nie było to jej jedyna zdobycz tego dnia. Na to i kilka kolejnych trafień przyjezdnych potrafiliśmy odpowiedzieć i utrzymać wynik remisowy spotkania do 6 minuty gry (4:4 po trafieniu Moniki Twarowskiej). Jednak kolejne minuty były dla naszej drużyny katastrofalne w skutkach, biorąc pod uwagę wynik końcowy meczu. Nasza obrona i obie bramkarki nie były w stanie w żaden sposób poradzić sobie z seryjnymi atakami rywalek. Praktycznie każdy z rzutów podopiecznych Michała Zakrzewskiego ładował w naszej siatce. Sprawczyniami naszego nieszczęścia były głównie Natalia Borowska, wspomniana wcześniej Agnieszka Łazańska-Korewo, Katarzyna Cieśla i Maja Zienkiewicz-Janikowska. Każda z wymienionych, bez mrugnięcia okiem, wykorzystywała najmniejszą nawet okazję do zdobycia kolejnej bramki. A dla Kingi Baryłki zaserwowane tego dnia przez przyjezdne loby były zmorą nie do przejścia. Natomiast jej "vis a vis" w słupskiej bramce - Iwona Łoś - rozgrywała kapitalną partię. Kilkakrotnie ratowała swój zespół przed utratą kolejnych bramek.  
Z każdą kolejną minutą gry Słupia budowała swoją przewagę (5:9 w 15 min., 10:15 w 23 min.), która w 29 minucie osiągnęła swój zenit i wynosiła 7 oczek!!! (12:19). Na szczęście dla gospodyń potrafiły one w dwóch ostatnich minutach pierwszej partii kilkakrotnie groźnie zaatakować i zmniejszyły przed końcową syreną prowadzenie rywalek. Trafienia Kornelii Karwackiej, Moniki Twarowskiej i Marzeny Kompały zmniejszyły prowadzenie Słupi do do 4 bramek (15:19). Wraz z końcową syreną można było zadać sobie tylko pytanie - dlaczego tak późno?
Ci z kibiców olkuszanek, którzy liczyli na natychmiastowe ataki gospodyń zaraz od pierwszych minut drugiej partii, musieli uzbroić się w cierpliwość. Pierwsze dwa trafienia zanotowały bowiem przyjezdne, które w 34 minucie prowadziły 15:21. Choć początek tej odsłony  mógłby być zgoła inny, gdyby trzy rzuty Oli Giery i jeden Agaty Wcześniak, zamiast na słupkach bramki przyjezdnych, lądowały w siatce. Początek olkuskiej ofensywy nastąpił dopiero w 35 minucie gry, a sygnał do tego dała swoim trafieniem Paulina Leszczyńska. W ślad za nią ruszyła natychmiast Paula Przytuła, która co rusz nękała obronę przyjezdnych. Jej sześć bramek z rzędu, spowodowało, że w 48 minucie gry wynik brzmiał 22:24. Jeszcze ciekawiej zrobiło się po kolejnych 3 minutach, kiedy to bramki zdobyły Agaty - Wcześniak i Basiak, a przewaga Słupi stopniała do jednego oczka (24:25). Ten okres bardzo dobrej gry naszego zespołu to zasługa głównie "Przytulanki", która była postacią nr 1 w naszej ekipie. Przyznać jednak trzeba, że grą całej drużyny kierowała "Cześka", a na kole czarną robotę odwalała "Adza". Swoje robiła też w bramce Kinga Baryłka, która w drugiej połowie zdecydowanie się rozegrała.
W tym momencie zgromadzeni w hali MOSiR kibice zapewne liczyli na to, że w przeciągu ostatnich minut "Srebrne Lwice" zrobią sobie ucztę i pożrą drużynę ze Słupska. Przecież ekipa z województwa pomorskiego była już praktycznie na łopatkach. Trzeba było zadać tylko ten jeden, decydujący cios. Często jednak bywa tak, że "ranne zwierze" usypia czujność atakującego, staje się bardzo niebezpieczne i same przechodzi do ofensywy. I tak właśnie zagrały w końcówce rywalki olkuszanek. Pokazały, że najlepszą obroną jest atak i aż siedmiokrotnie umieszczały piłkę w naszej bramce. Tym sposobem z wyniku 24:25 w 51 min., zrobiło się 24:30 w 56 min. i było praktycznie po zawodach. Na koniec bramki pocieszenia zdobyły jeszcze Paulina Leszczyńska i Marzena Kompała, zmniejszając naszą stratę do pięciu bramek, ale i tak wynik końcowy - 27:32 - nie jest dla nas korzystny w żaden sposób.
Faktem pozostaje to, że za tydzień rewanż na północy Polski, ale ciężko przypuszczać aby Słupia roztrwoniła sobotnią zaliczkę i wypuściła taką okazję z rąk. Walczyć trzeba jednak do końca w myśl starego porzekadła "Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą". 

 
SPR Olkusz: Kinga Baryłka, Dorota Krzymińska Aleksandra Giera (1), Natalia Tarnowska (1), Monika Twarowska (3), Agnieszka Jędrusik, Paula Przytuła (9/2), Katarzyna Ignatova (1/1), Marzena Kompała (3), Paulina Leszczyńska (5), Kornelia Karwacka (1), Agata Wcześniak (1), Agata Basiak (2), Bożena Pietrzak.
Trener: Krzysztof Adamuszek. Kary: 4 minuty.
MKS Słupia Słupsk: Iwona Łoś Maja Zienkiewicz-Janikowska (5/1), Anna Ilska (4), Natalia Borowska (6), Katarzyna Cieslak (6), Agnieszka Łazańska-Korewo (7/3), Aleksandra Olejarczyk (2), Aleksandra Porębska (2).
Trener: Michał Zakrzewski. Kary: 4 minuty.

Widzów: 400.
 
 
Zawodniczka  meczu (w opinii autora)
Paula Przytuła. I chyba każdy kibic, który był obecny na sobotnim meczu "Srebrnych Lwic" przyznać musi autorowi rację w tej kwestii. Młoda krakowianka w drugiej odsłonie meczu praktycznie sama decydowała o całej ofensywnej grze drużyny SPR-u. Wymowne musi być to, że w tej odsłonie zdobyła 7 ze swoich 9 bramek. Paula nie bała się wziąć ciężaru zdobywania bramek na swoje barki i to powinno wystarczyć za odpowiedź na pytania dlaczego właśnie "Przytulanka" była najjaśniejszym punktem drużyny w meczu ze Słupią?     

Akcja meczu (w opinii autora)
Tutaj można przytoczyć kilka akcji olkuszanek. I każda z nich mogłaby być zdaniem autora "play of the game". Zaczynamy od dwóch przechwytów i indywidualnych akcji naszego lewego skrzydła, czyli Moniki Twarowskiej. "Monia" potrafiła powalczyć mocno o odbiór piłki rywalkom, a po jej odzyskaniu wiedziała jaki zrobić z niej użytek. Kolejną akcją popisała się Paulina Leszczyńska, która na swój klasyczny zwód "związała" w jednej z akcji trzy rywalki i bez problemów pokonała bramkarkę Słupi. Na koniec bramka Marzeny Kompały, która w ostatnich sekundach pierwszej odsłony w sposób perfekcyjny wykończyła szybką kontrę zespołu. A przyznać trzeba, że sytuacja do opanowania piłki i oddania rzutu nie była najłatwiejsza.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz